Archive for the ‘Fizyka’ Category

Rybka fizyka

Wednesday, December 19th, 2007

Jak niektórzy wiedzą, na urodziny została mi podarowana rybka (Goto, Paulina, Baśka – dzięki). Nie wiem co ta rybka im zrobiła – nieważne – dali ją mi. Można by właściwie powiedzieć że dostałem cały zestaw “Mały sadysta”.

Zestaw składa się z:

  • Ośrodka nr.1 – Ośrodek jest sypki, masa około 500g, długość fali jaką odbija najlepiej to około 580nm (mówiąc nie po fizycznemu – żółty żwirek)
  • Ośrodka nr.2 – Zapach, przezroczystość oraz gęstość wskazuje na wodę, ale nie wierzę, że goto niczego nie dosypał…
  • Szklanego tak sądzę) tworu, nadającego więzy na położenie dla pozostałych elementów zestawu – r < R, gdzie R = 15cm.
  • Klocka, który w zadaniach standardowo jest używany do zsuwania się po równi pochyłej, która zsuwa się po równi pochyłej, umieszczonej w wiadrze, które jest zawieszone na układzie 27 bloczków, całość dzieje się w jadącym po wykresie funkcji sinus wagonie wypełnionym miodem.
  • Rybki właściwej

Niestety część zabawy została mi odebrana. Zestaw dostałem rozpakowany i zmontowany. Całość przedstawia się tak:

ryba

Początkowo rybka tymczasowo została nazwana dosyć popularnym w moim pokoju imienim “Maciek”. Doszedłem jednak do wniosku, że nie może tak być, że ktoś mnie woła a odwraca się ryba… Po paru dniach Maciek został przemianowany na Prosiaka. Od tej pory Prosiak grzecznie sobie żyje w moim akwarium i szykuje się do opisu tego co widzi… A widzi wiele! w końcu w jego pokoju mieszka dwóch fizyków i astronom… Ja bym na jej miejscu od razu zwariował. Swoją drogą, czy ta ryba nie została mi dana po to aby mnie kontrolować? Bo mam takie obawy.

Wraz z zestawem dostałem oczywiście karmę dla Prosiaka. Takie małe brązowe kuleczki. Spróbowałem – PFEEE!! No bez jaj, nie będę tym Prosiaczka mego karmił! Niestety nie znalazłem jeszcze odpowiednika. Wiem za to już czego Prosiak nie je. Otóż nie je:

  • Fasolki
  • Kanapek z boczkiem (nawet z majonezem!)
  • Ziemniaków
  • Karkówki w sosie cebulowo śmietanowy (Maćku, powinieneś się obrazić, mniamuśne było, a on nie chciał!)
  • Maślanki

Obawiam się, że będę musiał się z Prosiakiem dzielić McRoyall’ami. Od razu odpowiem na nasuwające się pytanie – nie wrzucałem tego wszystkiego do akwarium (goto mnie przestrzegł: “Masz tam kurwa nic nie wrzucać!”). Grzecznie pytałem: “Te! Prosiak! kcesz kanapke? Z boczkiem, dobra jest. Nie? Posmaruje ci majonezem! Nie to nie, głodna kurwa pływaj!”

Wbrew pozorom zestaw ten uczy nie tylko odpowiedzialności, ale także cierpliwości. Do tej pory:

  • Niczego tam nie dolałem (rozpałka do grilla, olej, Hoop-Cola… możliwości jest masę)
  • Nie podłączałem jej do prądu
  • Nie brałem jej do łap (no dobra raz, ale musiałem bo zmieniałem wodę…)
  • Nie zjadłem jej

Na zakończenie dodam, że bardzo dobrze żyje mi się z Prosiakiem w pokoju. A najlepsze jest to że jest całkiem inteligentny, załapał już liczenie pochodnych a jutro przechodzimy do całkowania…

much.

P.S. Przepraszam że napisałem ten post. Jest trzecia w nocy… O tej porze człowiek nie myśli racjonalnie .

Teksty, czyli co potrafią powiedzieć (cz.2)

Saturday, December 8th, 2007

Semestr 3 zaczął się już dawno, pierwsze kolokwia za nami, więc tekstów na marginesie trochę powstałoJ Postanowiłam podzielić się nimi wszystkimi bez wyjątków, bez cenzury, bez wybierania lepszych i gorszych. Każdy tekst ma swoją historie, ale z historią mogłyby stać się sensowne, a nie o to chodzi w tekstach z moich marginesów. Podzieliłam je na działy, bo lubię układać. Podział logiczny nie jest, ale mi umilił wklikiwanie tekstów na klawiaturze.

UWAGA ogólna czytając teksty NIE MYŚL o fizyce w żadnej formie, w żadnym wypadku, pod żadnym pozorem!

Zacznę od tych, kiedy to zastanawiam się „czy on naprawdę tak lubi mówić do siebie“. Są to chwile, kiedy prowadzący wykład lub ćwiczenia obraca się tyłem do tyłu i przodem do przodu, zasłania literki, krzaczki obrazki i inne…które umieścił już na tablicy i mówi słowa typu (przypominam o uwadze wstępnej):

„Omega kwadrat kwadrat minus gamma kwadrat omega kwadrat kwadrat” mismap główkuje aż mu się tam oporniczki w mózgu grzeją natomiast dla osoby niemyślącej o fizyce w żadnym sensie brzmi to mniej więcej tak… jak brzmi, jeśli zastosowaliście się do uwagi.

Innym razem zamyślony powiedział:

„No… tylko, co ja właściwie liczę…” Nie odpowiedzieliśmy…

Czasami prowadzący mówią żarty, czasami śmieszne, czasami nie wiedzą, że mówią coś śmiesznego:

„To każdy sobie może policzyć…”

Są też chwile, kiedy chce się podpowiedzieć lub dopowiedzieć coś prowadzącemu:

  • „-to po ro to po ro” „-Toporem“. Nie napisze, co robiłam w tym momencie tym ostrym narzędziem w swojej wyobraźni.
  • „siedzi w kole” „-i macha nóżkami” (powoli wiecie jak pracuje mój musk na zajęciach…)

Do rozbudowy tego działu potrzebna mi będzie wasza pomoc.

Rozmowy prowadzących i studentów

  • widzicie? -(szeptem) na pewno Pan tam palcem popycha z góry… -są tak małe że można tylko palcem wyczuć. Czuję to palcem! Kto chce może podejść i dotknąć…
  • bo rysunek był kiepski -no to trzeba było zrobić następny -A no to nie wiedziałem że mogę się tak wozić
  • umiemy rozwiązać takie równanie? -Zostaliśmy poinformowani, że wychodzi SYF :/
  • …związać się z jedną kulą -no wiążemy się. Są różne więzi…
  • (szeptem) kropki jeszcze – (przerażony) Gdzie kropki, gdzie!?!
  • Powiedzieć skąd się to bierze? -Nie!
  • (zadowolony)A niedługo już zadanie 32! -no i co? - no jak to! Przecież 32 o potęga 2!

Powiedziane

  • „Pierwiastkować może pan metodą dopisania”
  • „no to wiadomo… że tam… sinus to jest z grubsza cosinus czy coś tam…
  • „wrrr… powietrze nie lubi”
  • „nie wymagam od was tego, ale to jest trywialne”
  • „uwzględnienie rotacji jest karkołomne”
  • „ja nie będę pisał tego, ale przypomnijcie sobie ze SZKÓŁKI”
  • „potrenujcie trochę tego Google’a”
  • „to jest takie o: (tu wsadził i wyciągnął mały palec z ust) z palca wyssane”
  • „zero wybieramy w sposób… INTELIGENTNY. To jest arcyważne!”
  • „teraz zrobimy to jak czołgiści a później będziemy jak motylek”
  • „to teraz finezyjnie, czyli jak motylek”
  • „stosujemy taki TRIK… chociaż „trik” to dużo powiedziane… Ale niech będzie! TRIK! Sztuczka!”
  • „x,y to był nasz wybór mogliśmy wybrać a i ą, ś, ć”
  • „to jest jakiś mismap albo inne cholerstwo”
  • „ta siła nam tu silniej znika” (przp. Uwaga wstępna)
  • „Wyobraźmy sobie model szczura w postaci jednorodnej kuli o gęstości r”
  • „Fizyka wszystko potrafi sprowadzić do brutalnych równań… Takie poetyckie słowo <>”
  • „skoro ona jest nieważka to jest nieważna, mała. Nie można pisać jej przez duże L”
  • „znaczy nie to, że Bohr miał atom, tylko chodzi o model”
  • „papier lepiej kleić, materiał lepiej szyć”
  • „każde dziecko wie, że det odwzorowania jest odwrotnością tego odwzorowania do którego to odwrotne jest no.. odwrotne”
  • „każde zadanie można TAK rozwiązać: „dla bardzo małych chwil nic się nie dzieje”"
  • „teraz szybciutko przelecimy kolokwium”
  • „to taki kopniak jak zderzenie kulek”
  • „małe „r” MUSI być większe od dużego „R”"
  • „to zapraszam do tablicy… oczywiście to nie przez to Pana spóźnienie”

Teksty z marginesów własnego autorstwa:

  • chyba… tylko chyba wiem dlaczego
  • zauważ że jednostki się zgadzają
  • to się odbije po prostu
  • może 3 może nie
  • a później profesor przez 20min brzdąkał na gitarze(która nie była nastrojona)
  • do biegunowych i komu się nudzi niech liczy całkę
  • tutaj się spóźniłam bo jadłam obiad
  • myślisz o czymkolwiek innym niż seksie? -taak! O grze wstępnejJ
  • sru tu tu tu kawał drutu jednowymiarowego
  • (przy pokreślonych przeliczeniach) nie liczyłam tego sama tylko przepisywałam te bzdury z tablicy żeby dojść do wniosku, że skorzystamy z gotowych wyników ;/
  • ZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZzZz…

i w tej dziedzinie: wykład 1 fizyka III – wnioski i przestrogi na przyszłość:

  • musze czytać książki bo na wykładach są pokazy
  • musze umieć na ustny to czego nie umiałam na pisemny
  • „róbcie wszystko żeby studiowanie było przyjemnością” – kulki(cząsteczki) są z czekolady

Usłyszane rozmowy kolegów i własne:

  • -jakbym usiadł koło Muszki to bym się poprzytulał -to się zamieńmy (zamienianie się jest fajne)
  • nie ma złudzeń. Photoshop!
  • -osiem oczek ma ta kostka, tak? – Ty masz dwa i Ci więcej nie wyrośnie!

I na koniec. Prowadzący „rysuję nowe zadanie”: równia na sprężynce, masa na równi… na to student z ławki pyta: „A gdzie jest kondensator?”

Paulina (trzeci moron, a właściwie pierwsza moronka)

17P/Holmes, czyli ciekawa kometa na niebie.

Friday, November 9th, 2007

Jako przedstawiciel astronomicznej części fizyki na tym blogu, czuję się zobowiązany do napisania o niesamowitym zjawisku jakie widzimy od jakiegoś czasu na naszym niebie. Chodzi o kometę 17P/Holmes, która zarówno zaskoczyła zarówno zawodowych astronomów, jak i zwykłych oglądaczy nocnego nieba.

holmes

Ta kometa to kupka śniegu o średnicy około 3 km…

Zacznijmy od początku. Kometę odkrył przeszło 100 lat temu Edwin Holmes – brytyjski astronom, podczas obserwacji jednej z najpiękniejszych galaktyk na naszym niebie – M31 w andromedzie. Była wtedy ona wystarczająco jasna by można ją było zobaczyć gołym okiem.

Orbita komety, czyli tor po którym się ona porusza ma kształt średnio spłaszczonej elipsy. W pobliże słońca wraca mniej więcej co 6 lat. Dwa tygodnie temu była jeszcze słabiutkim obiektem o jasności około 17mag, co znaczy że interesowała jedynie zawodowych astronomów, jeżeli w ogóle kogoś interesowała. I tu stała się rzecz niesłychana. Jasność gwałtownie wzrosła do 3mag… Dla niewtajemniczonych napiszę, że wzrost jasności z 17 do 3 mag oznacza około milionowe pojaśnienie… Kometa wysyła teraz MILION razy więcej światła niż 2 tygodnie temu. To największy wzrost jasności komety w tak krótkim czasie w historii (największy zarejestrowany). Pojawiły się spekulację, iż kometa w coś przypierdzieliła. Nie jest to jednak prawdopodobne, gdyż wcześniej (te 100 lat temu) odnotowano podobny wybuch, i dzięki temu ją odkryto. Choć nie wiedziano wtedy że był to wybuch.

Czy jest jeszcze coś ciekawego w tym zjawisku? Ano jest. Zdecydowana większość komet osiąga maksymalną jasność podczas największego zbliżenia do słońca. Kometa jest to taka kupa brudnego śniegu latającego sobie w przestrzeni. Gdy zbliża się do słońca śnieg zaczyna sublimować i ulatywać w przestrzeń tworząc ogon. Powoduje to też silniejsze świecenie (ogólnie i skrótowo mówiąc by nie zanudzać). Obserwacje są wtedy jednak trudne, gdyż ponieważ gdy kometa jest blisko słońca to jest blisko słońca (wiem.. brawurowe jest to zdanie). A gdy nad horyzontem jest słońce to mamy dzień i astronomowie idą spać bo komet NIE WIDAĆ… 17P/H zrobił natomiast wszystkich w wała, dostając energetycznego kopa, wtedy gdy jest od słońca daleko. I widać ją przez całą noc, dzięki czemu na niebie mamy całkiem ładne widowisko, choć nie jest to wygląd typowy dla komety. Ogólnie mówiąc, wygląda ona jak całkiem jasna gwiazdka, którą ktoś rozmazał palcem. Ciapka wśród mrowia kropek. Zachęcam do zwrócenia na nią uwagi, gdy tylko pogoda sie odobrazi i przestanie walić żabami…

Na koniec dodam, że kopiąc po necie za informacjami na temat kometki kilka dni temu, Trafiłem też na pewne forum dotyczące różnych paranormalności, na którym natrzaśnieci lekko ludzie, szukają we wszystkim końca świata. Nie mając zielonego pojęcia o ruchu ciał niebieskich pierdolą głupoty wkręcając się nawzajem. Twierdzą, iż ponieważ nie widać ogona który “musi” (kretyni) mieć każda kometa tak więc z całą pewnością kometa leci w stronę ziemi którą to oczywiście rozpieprzy. (Swego czasu była na tym forum niesamowita akcja o pewnej komecie, którą na pewno tu opiszę.) Dla uspokojenia czytelników informuję co następuje:

  • komety posiadają 2 warkocze – gazowy i pyłowi skierowane w różne strony. Żaden nie musi być widoczny.
  • Warkocz gazowy nie podąża za kometą, tylko jest skierowany w kierunku przeciwnym do słońca.
  • Żadne ciało niebieskie nie porusza się po linii prostej. To znaczy że nawet jakby chwilowo prędkość komety była skierowana w Ziemię to i ona i Ziemia zaraz się rozjadą

Pozdrawiam, i zachęcam do obserwacji póki jeszcze mamy szansę.

Much

Teksty, czyli co potrafią powiedzieć (cz.1)

Wednesday, November 7th, 2007

Niektóre teksty wypowiedziane przez naszych wykładowców są tak niestandardowe, że nie można ich pominąć w swoich notatkach.

Nasza koleżanka Paulina wynotowuje co ciekawsze sentencje i zapisuje na marginesie. Oto co udało jej się zapisać na początku I roku studiów:

“Gdy mamy stale napięcie no to wtedy musimy powiedzieć ze mamy stale napięcie.”

“Czy to „B” nie mogłoby mieć jakichś brzuszków”

“Bardzo skończony wielomian równy 1″

“Jak dużo? mało dużo, mnóstwo, okropnie dużo, …”

“Okropnie kształcący przykład”

“Gdybyśmy mieli baaardzo dużo wolnego czasu to pewnie byłoby pasjonujące zajęcie”

“Strzałka za przeproszeniem”

Dowód to policzenie co wymaga tylko zużycia pewnej ilości kredy”

“To taka definicja składająca się z pobożnych życzeń – gdybyśmy go znaleźli to byśmy się cieszyli”

“Zdarzają się czasem na świecie takie przypadki ze pochodna jest liczbą i tu taki wziął i przyszedł”

“(…) oparte chyba na prawie Newtona … bo (to) jest chyba prawo Newtona…”

3/4 punktów za to ze nic nie zrobiłem źle” (usłyszane na korytarzu)

niektóre nowe mogą być stare”

“pochodna istnieje i znika”

“kąty mówią coś o kierunkach a z wszystkich kierunków powinno zmierzać… wiec zależy od kierunku, granica nie istnieje”

Tylko proszę, nie pytajcie co autorzy tych wypowiedzi chcieli przekazać studentom, bo ja też nie wiem.

goto

Fizyka UW budynki piękne ma (cz.1)

Sunday, November 4th, 2007

Goto widzę już ostro zaczął. Mathematica, Latex… Więc dla rozładowania atmosfery ja napisze jeszcze trochę na pograniczu fizyki i ogólnego.

Piętnaście minut temu usiadłem sobie przed kompem celem zapoznania się z terminami kolokwiów. Patrzę na mechanikę klasyczną, termin ładny, długa przerwa, przyglądam się lepiej, szok… DLACZEGO KURNA NA SMYCZKOWEJ?? przecież to… przecież to… jak tam się w ogóle jechało? Tym sposobem naszła mnie refleksja na temat budynków naszego kochanego wydziału.

Główny budynek każdy zna – Hoża 69 – zaczyna się ślicznym szlabanem który trzeba ominąć, potem hmm… skwerek z ławkami i parking. Budynek sam w sobie – jakby nie patrzeć – całkiem ładny. Wchodzimy do środka – miła pani w szatni, panie w dziekanacie (tam już tylko niektóre są miłe) w zasadzie to jak wszedłem pierwszy raz ogarnął mnie respekt przed tym budynkiem… Zwłaszcza widząc to zagęszczenie fizyków. Kilku na metr kwadratowy. Większość jest upchniętych w budynku IPJ, także nie jesteśmy zbytnio narażeni na spotkanie. Czasami może to i dobrze… O Hożej można by pisać i pisać, ale po co skoro ten budynek jest nudny? przejdźmy do następnych… ciekawszych…

Zaraz obok mieści się budynek KMMF. Ten już jest ciekawszym budynkiem. Na dzień dobry wita nas zamknięta brama i zamek szyfrowy, do którego kod jest ściśle tajny, i niesamowicie trudny. Oczywistym jest że nie napiszę go tutaj, ponieważ Dr. Grabowska przestrzegła nas przed podawania numeru osobom postronnym. Po przejściu bramy, znajdujemy się na czymś co kiedyś w dawnych warowniach nazywano dziedzińcem. Czyli placyk otoczony z czterech stron murami. Ciekawa jest na przykład historia założenia wspomnianego wcześniej zamka szyfrowego. Otóż, w zamierzchłych czasach, kiedy dzisiejsi studenci palili papierosy po szatniach, zamka tego nie było. Wchodził kto chciał i kiedy chciał (można to porównać z jednym z warszawskich akademików). A że budynek wyglądał tak jak wygląda teraz, czyli jakby nie porównywać jak podziemia dworca centralnego – upatrzyło sobie to miejsce wszelkie menelstwo z okolicy by tam spożywać oranżadę. Osobie odpowiedzialnej za budynek KMMF, nie spodobało się to, tak więc założono zamek. Dlaczego wybrano tak trudne hasło – nikt nie wie.

Dochodzimy do drzwi wejściowych… Przyglądamy się i zastanawiamy jakim cudem te drzwi w ogóle się trzymają. Takie ułożenie drzwi z fizycznego punktu widzenia to na pewno nie jest poziom równowagi trwałej… A to do cholery jest budynek fizyki! Nie zrażając się tym, wpisujemy identyczny z poprzednim kod na drugim zamku cyfrowym i wchodzimy. Ogarnia nas ciemność, tak wielka jak że aż niewyobrażalna, która po chwili przeobraża się w ciemny, ciasny, zaniedbany acz posprzątany korytarz – klatkę schodową. Chwila zastanowienia – które to piętro? 5.. – wchodzimy na parter (nawet na parter mamy schody) i widzimy windę… uff – mija nas w takim razie wchodzenie na 5 piętro po tych niesamowicie niewygodnych kręconych schodach.

Podchodzimy do drzwi (wrota piekieł – tak bym to nazwał) naciskamy guzik wołacza windy… 99% nieprzyzwyczajonych studentów, odskakuje w tym momencie od drzwi (huk ruszającej windy jest niesamowity) i zaczynają się wątpliwości czy jedziemy tą windą czy nie, bo dopiero teraz oczy wystarczająco przyzwyczaiły się do ciemności by konstrukcję windy zobaczyć. Szyb, wije się pomiędzy schodami, oddzielony od nich jedynie siatką. Winda jadąc wyje, trzask i strzela. Jeżeli jesteśmy na tyle odważni (wielu już dawno jest piechotką na 5 piętrze) wchodzimy. Zamykamy jedne drzwi, zamykamy drzwi od wewnątrz, naciskamy 5 i nic… naciskamy mocniej – BUCH! winda ruszyła zgniatając lekko kręgosłup. Można by się zastanowić czy to wynik przeciążeń, czy może wynik skrócenia relatywistycznego wynikłego z ogromnej prędkości. Winda ruszyła. i nie daj Boże otworzyć teraz drzwi (co prawda dla nie których zatrzymanie się windy między piętrami jest zabawą, jednak widna nie zawsze chce ruszyć z powrotem). Po dojechaniu na 5 piętro winda staje gwałtownie co znowu powoduje wydłużeniu się naszego ciała w kierunku normalnym do podłogi. Sukces.

Po wyjściu z windy widzimy tablicę ogłoszeń, odrapane ściany oraz drzwi po lewej, które z reguły przekraczamy idąc na egzamin tudzież konsultacje, które po przeżyciach z windą (która nie jest jeszcze najciekawszą windą w budynkach UW – ale o tym później) są czymś całkiem przyjemnym.

Pozostało jeszcze kilka ciekawych budynków, między innymi wspomniana Smyczkowa, jednak na nie pożalę się kiedy indziej. Inaczej Wpis ten stanie się tak długi, iż nikt nawet go nie zacznie czytać.

Much

O tym jak fizyki się nie uczyć

Saturday, November 3rd, 2007

Zapewne większość z was (a przynajmniej ci, którzy uczęszczali na sławne warsztaty skutecznego uczenia się dr. Wojtkowskiej) wie, jak należy się uczyć, aby nauka przynosiła efekty. I każdy wie, że wymaga to odrobinę wysiłku. Ale aby wiedzieć jak się uczyć poprawnie, należy też popatrzeć na błędy innych, które w nauce wybitnie przeszkadzają. Poniżej przedstawię kilka sprawdzonych chwytów, skutecznie pomagających obsrać się na każdym kolosie.

  • Olewaj wykłady

 

W zasadzie mamy tutaj pewien wybór, gdyż można olewać umiarkowanie (czytać, rozwiązywać sudoku, oglądać simpsonów, spać, cokolwiek), albo po prostu wziąć i zamiast pójść na wykład to pójść odwiedzić dawno nie odwiedzanego przyjaciela, pana McDonalda.

  • Ćwiczenia też olewaj

 

Zanim poszedłem na te studia parę osób powiedziało mi: “pamiętaj, najważniejsze to uważać na ćwiczeniach” – dlaczego? Bo to pozwala zaoszczędzić dużo czas. Po prostu trzeba to wszystko ogarnąć w domu jeszcze raz i to z reguły dłużej zajmuje. Olewanie ćwiczeń nie jest już jednak tak proste jak olewanie wykładów. Ćwiczenia bardzo często potrafią być obowiązkowe. Tak więc pozostaje nam wspomniana wcześniej olewka umiarkowana, lub też zerwanie się z drugiej godziny, gdy na pierwszej sprawdzana jest lista.

  • Zadania domowe są beee

 

Nie wolno w żaden sposób rozwiązywać samodzielnie zadań domowych. Zawsze kiedy zauważymy że siedzimy już przy biurku, należy szybko przypomnieć sobie o czymś bardzo ważnym, co musimy wykonać dokładnie teraz. Możliwości jest co nie miara: można zjeść, zrobić herbatę, posprzątać w lodówce, zaszyć dziurę w płaszczu, obejrzeć najnowszy odcinek włatców, naprawić zepsutą ładowarkę do telefonu, sprawdzić pocztę, pójść do łazienki, do sklepu, do znajomego po płytę… cokolwiek! ALE NIE ROBIĆ ZADANIA DOMOWEGO!

  • Przyswajanie wiedzy

 

No i dotarliśmy do najważniejszego punktu – nauki samej w sobie, czyli czasu kiedy siadamy sobie wygodnie, obkładamy się książkami i zanużamy w lekturze oraz setce przykładowych całek zadanych przez P. Sołtana, przy połowie których mathematica mówi: “nie umiem” (ten program zapewne nie raz Goto opisze w swoich wypowiedziach). Co zrobić wtedy? Ja na to mam jeden sposób. Zamiast na biurku rozkładam się na łóżku (dr. Wojtkowska to by mnie chyba zaszlachtowała) gdzie nie mija 5 min, a łóżeczko już mówi “chodź do mnie.. tak cieplutko i mięciutko… chodź pośpimy troszkę razem… no kretynie wlazłeź tutaj to sie kurwa kładź!” Kiedy tak sie sprawy mają nie pozostaje nic innego jak krótka drzemka, która przedłuży się w dłuuugi i twardy sen.

  • A co gdy jednak już się uczymy?

 

No… jakby to powiedzieć… pałka sie przegła… miało być bez nauki. Ale jeżeli już musisz to pamiętaj – po pierwsze syf na biurku największy jaki dasz radę. Po drugie głośna muzyka w stylu punk rock. Po trzecie nie jedz.. nic tak nie rozprasza jak głód… biorąc te czynniki pod uwagę nauka mimo że będzie wdrożona to nie przyniesie ci za wiele efektów…

Podsumowując, te wszystkie czynniki (oznaczmy je jako dCz), mimo że same w sobie są tylko drobnymi niedopatrzeniami, w sumie sprawią, iż idąc na kolokwium nie dostaniesz z niego więcej niż 2/20pkt jeżeli tylko za poprawne podpisanie się dostaniesz 1pkt…

Na zakończenie napiszę, że ten krótki tekst powstał pod naporem zbliżającego się poniedziałkowego kolokwium z Fizyki III… do którego uczę się jak głupi… a właściwie powinienem a zamiast tego jedną z wymówek jaką wymyśliłem (wspólnie z Goto) jest owy Blog…

morony.pl   marcinpolkowski.com   tworzenie stron internetowych   tworzenie stron internetowych Olsztyn   monitor stron internetowych